poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 3

- Maxi, proszę cię, ktoś musi. - Naty spojrzała na niego błagalnie. - Poza tym, to był twój pomysł. - dodała z błyskiem w oku.
- Wiem. - uśmiechnął się. - Ja jestem geniuszem, ale nie zajmuję się czarną robotą.
- Maxi, musisz iść! Ja jestem kobietą! Lodówka to moje życie. - pisnęła Fran.
- Właśnie, zrób to dla swojej głodnej przyjaciółki. - przytaknęła jej Camila.
Maxi zmarszczył brwi, rozważając za i przeciw. Jeszcze raz wyjrzał przez okno, myśląc, że można by było pójść do sklepu, ale zaraz zrezygnował z tego pomysłu. Ludmiła wpadła w taki szał, że to będzie prawdziwy cud, jeśli z biednego Andresa coś zostanie. Westchnął ciężko i skrzywił się na kolejny dźwięk dochodzący z kuchni. 
- No dobra, ale potem Naty da mi nagrodę. - zastrzegł, patrząc na swoją dziewczynę.
- Maxi! Na pewno nie dostaniesz takiej, jaką Violetta daje w tym momencie Leonowi. - oburzyła się Naty.
- O proszę! Już wyjaśnione, kto ma nieczyste myśli w tym związku. - sarknął Maxi. - I to na pewno nie jestem ja!
- Nieczyste myśli. - przedrzeźniła go Naty. - Marsz mi na wyprawę do lodówki, żołnierzu!
- A dostanę jakieś uzbrojenie? - zapytał chłopak.
- Niestety, to nie Europa, tutaj nie dostaniesz funduszu europejskiego. - pokręcił głową Broadway.
Maxi westchnął przeciągle, ubolewając nad swym losem - jego własna dziewczyna i przyjaciele wysyłają go na tak niebezpieczną wyprawę, która może pozostawić trwałe ślady na jego psychice i  nie raczą go nawet odpowiednio uzbroić! Toż to skandal!
- Idę. - wymamrotał mimo tego, iż coś w jego głowie podpowiadało mu, że to, co zastanie w kuchni, całkowicie odbierze mu apetyt.
- Da sobie radę. - usłyszał jeszcze głos Naty.
Na palcach przeszedł przez przedpokój i zatkał uszy, starając się nie dopuszczać do siebie dźwięków wydawanych kolejno przez Leona i Violettę. Przywarł do ściany odgradzającej go od kuchni i wziął głęboki oddech.
- Hej, wchodzę, moglibyście przerwać?! - zawołał, mając nadzieję, że Leon nie postradał jeszcze zmysłów. Niestety - zero odzewu. Tylko te obrzydliwe jęki, od których robiło mu się niedobrze. - Dlaczego mi to robicie? - prawie wybuchnął płaczem.
Maxi był już blisko załamania nerwowego. Jego uszy pękały po niezwykle głośnych dźwiękach, które w salonie wydawały się mniej ohydne. Tutaj wszystko było inaczej. Jęki były bardziej uwydatnione.
- Proszę Was. - zaskomlał Maxi. Cichy szelest. Zaraz? Co się dzieje?
- Przecież to jest nasz dom! - zawołała Violetta.
- Właśnie! Możemy tutaj robić co chcemy i nie musimy słuchać naszych przewrażliwionych przyjaciół! - dodał Leon.
- O, ktoś się tutaj stał odważniejszy! - prychnął Maxi. Nie usłyszał żadnej odpowiedzi, więc pomyślał, że Leon się zarumienił. Typowe dla niego. Maxi kontynuował:
- Cieszę się, że choć na chwilę przerwaliście, a mam dla was ogromną prośbę.
- Czego chcesz? - warknęła Viola.
- Zostałem wystawiony na wielką próbę! - zawołał odważnie Maxi. - Musiałem tutaj przybyć, by dostać się do lodówki!
- Aha, powinna powstać nowa bajka. ,,Rycerz Maxi w poszukiwaniu lodówki". - zaśmiała się Violetta.
- Ha ha ha. - powiedział sztucznie. - Chciałbym dostać trochę szynki i no nie wiem.. może JEDZENIA?
- Właź szybko, bo Leon jest niezaspokojony. - machnęła ręką Violetta.
Leon jak zwykle się zarumienił, co wywołało atak chichotu u Violetty. Maxi skrzywił się i wszedł do kuchni, wstrzymując oddech. To, co zobaczył, może nie było aż tak złe, ale i tak wolałby wymazać ten obraz z pamięci. Leon pozbył się koszuli, lub zrobiła to Violetta, nie wnikajmy, miał rozczochrane włosy, a jego spodnie znajdowały się obecnie za nisko jak na gust Maxiego. Na kostkach! Równie dobrze mógł je całkiem ściągnąć!
- O mój Boże. - jęknął Maxi.
- No co? - zdziwiła się Violetta, która siedziała Leonowi okrakiem na kolanach.  - Nigdy nie całowałeś się z Naty? - uniosła brwi, patrząc na niego z rozbawieniem.
- Ja... - zająknął się, zauważając, że kurtka, która Violetta miała na sobie, obecnie leży na podłodze. - Wiesz, ja chyba...
- Pospiesz się. - sarknął Leon, poprawiając się na krześle. 
- To ja idę po tą szynkę. - zawołał Maxi. - Aż mi za was wstyd. Macie gości, a wy tutaj jakieś... jakieś igraszki sobie robicie!
- Idź. Po. Tą. Szynkę. Teraz. - powiedział przez zaciśnięte zęby Leon. Maxi kiwnął głową i pognał do kuchni. Po chwili cofnął się jednak i rzucił w ich stronę, spostrzegając, że Violetta już się przechyla, by pocałować Leona. 
- Poczekajcie aż wyjdę! - krzyknął. Na nic to się zdało, ponieważ oni już się do siebie przykleili i chyba nie mieli zamiaru odlepić. Podbiegł więc do lodówki i zgarnął prawie wszystko co w niej było. Powoli udał się w stronę powrotną. Znów usłyszał jęki. Bał się, że ta trauma już nigdy go nie opuści.
- Idę! - krzyknął.
- Zapraszamy! - odparł Leon.
- Ale serio... Odświeżcie się i chodźcie z nami. Chyba wam się już chcę jeść... Prawda? - zapytał.
- No tak w sumie... To troszkę tak. - przyznała Violetta.
- Ale mi się nie chce! - zaoponował Leon. - Coś zaczęliśmy, to teraz skończmy. 
- W nocy dostaniesz coś lepszego. - szepnęła mu na ucho Violetta, na co Maxi jęknął z obrzydzeniem. Leon znów się zarumienił, ale przystał na propozycję. Założył koszulę, podciągnął spodnie i poprawił włosy, po czym oświadczył, że jest gotowy.
- No to chodźcie. - rzucił Maxi, wychodząc z kuchni. Gdy weszli do salonu, zastali przyjaciół roześmianych. Widać bawili się w najlepsze, podczas gdy Maxi przeżywał traumę.
- Udało mi się. - pochwalił się, dumny ze swego wyczynu.
- Piszczał jak mała dziewczynka. - zaśmiała się Violetta.
- Nie powiem już kto tam jęczał. - odciął się Maxi. 
- Co z Andresem? - przerwał im Leon. - Zatłukła go pięściami?
Francesca wstała i podeszła do okna, by zobaczyć, jak rozwinęła się sytuacja między Ludmiłą a Andresem.  Niestety, nie było ich w polu widzenia!
- Nie ma ich. - stwierdziła zdziwiona.
- No wiecie... Kto się czubi ten się lubi. - uśmiechnęła się chytrze Camila.
- Że niby zawtórowali Leonowi i Violi? - zapytał Marco.
- O nie, o nie. Ja nie idę już nigdzie. - skulił się w kącie Maxi.
- Po co miałbyś iść do ogródka? - Leon zmarszczył brwi.
- A jakby wam się zachciało pograć w piłkę w domu? - zląkł się Maxi.
- Coś ty, tym razem poszedłby Leon. - Francesca machnęła ręką.
- Co ja?! - zawołał Leon. - Ja nigdzie nie idę! - bronił się. Nie chciał sobie nawet wyobrażać, co Ludmiła zrobiła z jego najlepszym przyjacielem. Bo raczej wątpił w to, by chciała stłuc go na kwaśne jabłko tylko po to, żeby potem wycałować go za wszystkie czasy.
- Uspokój się, Leoś. - szepnęła Violetta. Wszyscy spojrzeli na nich z obrzydzeniem, nie wiadomo dlaczego, bo przecież tylko chciała go uspokoić. Najwyraźniej będą mieli spaczenie do końca życia.
- Może chodźmy poszukać Andresa i Ludmiły? - zaproponowała Naty, wodząc wzrokiem po zebranych.
- To chyba dobry pomysł, ale potrzebujemy czegoś do obrony. - zaznaczył Marco. Przyjaciele mu przytaknęli. Lepiej nie wystawiać się na gniew Ludmiły bez narzędzia, dzięki któremu nie będzie się całkiem bezbronnym.
- Ale co możemy wziąć? - zapytał Broadway.
- Wiecie... - uśmiechnął się chytrze Maxi. - Wroga najlepiej jest zwalczyć jego własną bronią. 
Wzrok każdego powędrował na wazony, które stały w idealnym porządku na jednej z górnych półek. Dziwne, że Ludmiła ich nie zauważyła. Spojrzeli na Leona. Chłopak był chwilowo niedostępny, ponieważ migdalił się do naszej uroczej Violetty. Dopiero, gdy poczuł na sobie czyiś wzrok, skierował oczy w ich stronę. Zapytał, jąkając się:
- Ale... ale o co chodzi? Co wy ode mnie chcecie?
- Leonku, posłuchaj. Musimy pomóc Andresowi. Potrzebne są nam te wazony. - oznajmiła słodko Fran, wskazując na najwyższą półkę komody.
- Leonku? - zapytała podejrzliwie Violetta.
- Oj, nie ma żadnego Leonka. - oznajmił Marco, przyciągając do siebie Francesce.
- My po prostu potrzebujemy broni. - broniła się  Francesca. - A Leonek nam ją udostępni.
- Leon. - poprawił ją Marco.
- No dobra, Leon. - westchnęła zrezygnowana Fran. - Możemy te wazony?
Chłopak się zawahał - jeśli im nie pozwoli, i tak je wezmą, prawda? Francesca zadała więc pytanie, na które odpowiedź wcale nie jest potrzebna. Bez sensu.
- No... Możecie. - odparł, przeciągając dłonią po włosach. Niedługo zdemolują mu cały dom, oczywiście za jego pozwoleniem. Przyjaciele krzyknęli triumfalnie i każdy zdjął z półki po jednym wazonie. Nawet Violetta chciała się uzbroić, ale niestety nie mogła sięgnąć. Leon ją podsadził, po czym tak wyposażona grupka przyjaciół wyszła na świeże powietrze. Francesca rozejrzała się konspiracyjnie, oceniając ich sytuację, po czym odezwała się szeptem:
- Droga wolna.
- Widzimy. - odszepnęła odrobinę ironicznym tonem Camila. Po tej krótkiej wymianie uwag między przyjaciółkami, wszyscy ruszyli na tyły domu. Violetta wyjrzała ostrożnie zza ściany, starając się nie rzucać w oczy. Nie zobaczyła tam nic podejrzanego, tylko rozwalonego grilla.
- Leoś, czy ty nie naprawiałeś tego grilla? - zapytała, marszcząc brwi.
- Jakiego grilla? - zaciekawił się. - O cholera jasna! - złapał się za głowę.
- Leon, spokojnie. - oznajmiła Naty. - Na wojnie zawsze ponosi się straty.
Wszyscy przytaknęli. 
- No, ale te wazony... i... i grill. - jęczał Leon.
- Oj tam, wszystko odkupimy. - uspokoiła go Violetta.
- Za nasze pieniądze?! - zawył Leon.
- Nie, no co ty! - wykrzyknęła Viola. - Sponsorami są oni. - wskazała na grupkę przyjaciół.
- No już dobrze, dobrze. - uśmiechnęła się Fran. - Teraz chodźmy ratować Andresa.
- To trochę podejrzane. - zakomunikował Marco. - Cały czas o nim gadasz i mówisz, że trzeba mu pomóc. Czy ja o czymś nie wiem?
- Andres?! Podziękuję. - oznajmiła Fran. - No tak, ale o niektórych rzeczach nie wiesz.
Marco zrobił zdziwioną minę, ale postanowił nie drążyć się dalej w temat. Pewnie nie byłoby dla niego dobrze, gdyby się dowiedział.
- Na ,,trzy" idziemy. - oświadczyła Camila. - Raz... - wyliczyła. - Dw...
Na ten sygnał wszyscy wyruszyli do przodu, zgniatając dziewczynę. Obolała podniosła się z ziemi. Gdyby wzrok mógł zabijać wszyscy byliby już martwi. Popędziła za nimi, a to co zobaczyli było zdumiewające. Andres wyglądał, jakby już dawno się poddał, a na twarzy Ludmiły malował się wyraz samozadowolenia. Jasne stało się, że blondynka użyła grilla do dobicia chłopaka, ale nie wyglądało na to, żeby zadała mu tym narzędziem jakieś poważniejsze rany. To już raczej sam grill bardziej ucierpiał.
- Cześć, przyszliście popatrzeć?! - zawołała Ludmiła, machając do nich z uśmiechem na twarzy. - I po co wam te wazony?! - zdziwiła się. Przyjaciele jak na komendę wystawili swoją "broń" przed siebie i zbliżyli się do poturbowanego Andresa i zadowolonej Ludmiły.
- Co mu zrobiłaś? - zapytała podejrzliwie Camila. 
- Oooo... - blondynka machnęła ręką. - Nic takiego.
- Wygląda, jakby umierał. - Maxi trącił go butem, a ten jęknął z bólu. 
- Maxi! - zrugała go Naty.
- Przecież to są tylko lekkie zadrapania. - zaoponowała Ludmiła.
- Lekkie zadrapania?! - zawołał Leon. - Tłukłaś go obrazem! 
- Naszym obrazem! - wykrzyczała Violetta.
- O! - uśmiechnął się do niej Leon. - Widzę, że udziela ci się coś ode mnie.
- W końcu ja też mam prawo się trochę podenerwować i mam nadzieję, że mnie potem uspokoisz. - odparła Violetta, mrugając do Leona. Ten jak zwykle się zarumienił, ale Andres nie miał nawet siły, by wystawić kciuka w dół.
- Zanieśmy go do domu. - zaproponował Broduey, wskazując Andresa.
- Ale ja jeszcze nie skończyłam! - pisnęła Ludmiła.
- Trudno, mamy tutaj cierpiącego. - dopowiedziała Naty.
- Już dobrze, zabierzcie go do domu. - powiedziała smutno Ludmi. - Dokończymy później. - uśmiechnęła się chytrze. Wszyscy spojrzeli na nią z grobowymi minami. Nikt nie miał ochoty na kolejne sprzątanie Andresa. 
- Kto go weźmie? - zapytała Francesca. - Jacyś chętni? - odezwała się, gdy nikt się nie odważył.
- Dobrze, ja mogę. - na przód wyszedł Leon.
- Brawo! - zawołała Viola. - Mój dzielny Leon.
Leon tylko się uśmiechnął i dźwignął na ręce Andresa. Musiał przyznać, że jego przyjaciel ważył więcej, niż się spodziewał. Cóż, nigdy nie planował, że będzie go nosił na rękach.
- Idziemy ludzie! - zarządziła Camila. Wszyscy podążyli za Leonem.  Po chwili Andres leżał już wygodnie (chyba) na łóżku w salonie, a przyjaciele próbowali oszacować, jak wielkie uszczerbki na ciele poniósł.
- Ludmi, podrapałaś go po twarzy? - zdziwiła się Naty, przyglądając się zadrapaniom na policzkach Andresa.
- Kiedy zepsuł się grill. - wyjaśniła blondynka, piłując paznokcie.
- Aaaa! - wrzasnął nagle Maxi. - To krew!
- Krwi się boisz? - Ludmi zmarszczyła brwi, przyglądając się Maxiemu z powątpiewaniem.
- Coś ty mu zrobiła z nogą?! - zawołał, łapiąc się za głowę. Przyjaciele zebrali się wokół Andresa i przyjrzeli się dokładniej miejscu, w którym jego dżinsy się podarły. 
- Czym to zrobiłaś? - zaciekawił się Marco, na co Francesca trzepnęła go mocno w ramię.
- Aaa! To! - zawołała uśmiechnięta. - To zostanie moją słodką tajemnicą.
Wszyscy spojrzeli po sobie nerwowo. To było bardzo podejrzane. Ludmiła była osobą chytrą, ale czasem naprawdę potrafiła zadziwić każdego.
- Dobrze, niech tak będzie. - powiedziała wolno Francesca. - Może zadzwonimy po lekarza? - zapytała się wszystkich.
- I co powiemy? Te obrażenia są poważne. Lekarz będzie coś podejrzewać i może wezwać policję! - zawołał Marco.
- Nie chcę iść do więzienia! - krzyknęła Ludmiła. - Ja chcę go jeszcze pobić!
- Mogłabyś okazać trochę skruchy! - zrugał ją Leon, pochylając się nad raną na nodze Andresa.

_________________________________________________
I wreszcie jest, tak wyczekiwany rozdział trzeci! xD
Przepraszamy, że tak długo. :)
Chyba jest długi, więc nie jest źle. 
Dziękujemy za tak wiele komentarzy pod ostatnim rozdziałem, za dodawanie się do obserwatorów i za tyle wyświetleń! Jesteście wspaniali! <3
Nie wiem czy zauważyliście, ale zakładka "Postacie" została zaaktualizowana. ;)
Następny rozdział niebawem. :*
Pozdrawiamy!
Dziewczyny Andresa

32 komentarze:

  1. Jak zwykle rozdział wspaniały - Codzienność, normalne :D
    O matko.. Współczuję Maxiemu..
    Hahhhahhhahha, pół nagi Leon xD (W tych 2 momentach piłam Sprite'a, więc się zakrztusiłam xDD)
    Biedny Andres.. Staranowany (Czy jak to sie pisze xD) Przez Ludmiłę.. Ciekawe czy nadal będzie taki chętny do miłości z nią xD
    Ok, to taka moja opinia xd
    Tiny Cande Castillo
    PS. JESTEM PIERWSZA XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Fuu, biedny Maxi. xD
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!...Biedny Andres...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny?
    Nie mogę się doczekać!
    Biedny Maxi... i Andrés...
    Ale bardziej szkoda mi Maxiego, bo ból fizyczny znika po czasie, a psychiczny... Zostaje trauma do końca życia...

    OdpowiedzUsuń
  5. uuuuuu biedny Maxi o Andresie ( czy tam jak to sie pisze ) nawet nic nie mówie... :P
    Leonek <33
    BOSKIIII rozdział :D
    AAAAA nie moge sie doczekac następnego :D
    Jaram sie waszymi rozdziałami jak Leon Violettą :P
    <3 ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  6. No i co Maxi ? Przeżyłeś !
    Ale nie mogę powiedzieć tego o Andresie...
    Ludmiła... no nieźle. Chyba pójdę do niej na naukę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam to opowiadanie tylko ze względu na Maddy - twórczość Xenii jakoś mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Nie no spoko, dzięki za szczerość. xD

      Usuń
    2. Dziękuję za szczerość, anonimku. ;*
      Ojej, dziwnie się czuję. xD

      Usuń
    3. Ty nawet nie masz prawa się dziwnie czuć. :D
      *le bardzo cię nie lubi*
      :D

      Usuń
    4. https://www.google.pl/search?q=ranisz&bav=on.2,or.r_cp.r_qf.&bvm=bv.49784469,d.Yms,pv.xjs.s.en_US.MpiVkF51mpA.O&biw=1360&bih=600&um=1&ie=UTF-8&hl=pl&tbm=isch&source=og&sa=N&tab=wi&ei=F5_2UfbyC8nVswaQjYGYCA#facrc=_&imgdii=_&imgrc=iT8thQiZivIn0M%3A%3BTIJbWBX4AigBCM%3Bhttp%253A%252F%252Fi1.kwejk.pl%252Fsite_media%252Fobrazki%252F2011%252F10%252Fb4166769397a149c44f875a3d3e88786.jpg%253F1317580633%3Bhttp%253A%252F%252Fkwejk.pl%252Foczekujace%252F35816%3B500%3B536

      Mnie tak naszło. :D
      Anonimie :(

      Usuń
    5. Xenia -,-

      Usuń
    6. Ej, ja tylko żartuję. xd Żeby nie było. xd

      Usuń
  8. Mój Andi <3 Uwielbiam u Wa tego człowieka. ( w rzeczywistości też, ale to szczegół xD). Tak mi się wydaje, że przed naszym Królem jeszcze długo droga do tego, aby zdobyć serce Ludmiły. Trafił mu się ciężki przypadek. Ale wierzę, że uda mu się zdobyć damę jego serca. Trzymam za niego kciuki :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hhahahaa.. !
    No nie mogę ..
    Ludmiła dała w kość Andresowi xD
    A Leon i Vilu... BRAK SŁÓW C:
    Czekam na next i zapraszam:
    http://historia-violetta-tina.blogspot.com/
    http://martina-i-jorge.blogspot.com/


    Weru

    OdpowiedzUsuń
  10. Padam jak czytam wasze rozdziały! Są genialne.
    Napisałabym więcej, ale jest za gorąco, a te dwa zdania i tak wyrażają wszystko, co chce przekazać:D
    BRAWO!

    OdpowiedzUsuń
  11. Super, kocham Wasz blog! Nie przestawajcie pisać! Razem jesteście jak CUD! MADDY + XENIA = CUD! <333
    violetta-nowy-etap.blogspot.com CODZIENNIE NOWY ROZDZIAŁ
    Ah... nasza Leonetta... fuj!
    Dobrze, że nie było mnie wtedy na dworze... trauma do końca życia! Jesteście ********************************* ! :)
    KOCHAM WAS, Vielet <3

    OdpowiedzUsuń
  12. OPLUŁAM KOMPUTER JAK TO CZYTAŁAM!!!!!!!
    LOL
    VIELET <3

    OdpowiedzUsuń
  13. jesteście GENIALNE!! :D
    Nie mogłam przestać się śmiać jak czytałam ten rozdział ;p
    i podoba mi się Leoś w wydaniu wstydziocha ;D hahaha ;p
    Dziewczyny jesteście mistrzyniami, nawet nie myślcie o tym, żeby przestać pisać!
    Czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedyyy kolejnyyy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochani!
      Jak wiecie, Maddy wypoczywa nad morzem.
      Mam nadzieję, że się utopi. :D
      Ale tak ogólnie to rozdziału do jej powrotu nie będzie.
      Przykro mi, ale jesteśmy w tym razem. : 3
      Xenia <3

      Usuń
  15. Nominuję Cie Liebster Blog Awards. Więcej szczegółów na moim blogu...

    OdpowiedzUsuń
  16. Z wielką przyjemnością przekazuję Ci, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebester Blog Awards! Szczegóły na moim blogu: violetta-nowy-etap.blogspot.com
    Gratuluję, V. <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem jedno po czytaniu waszego bloga mam traumę ..... i tak szczerze to ja tu wyjdę na hejtera bo sceny erotyczne to słaba sprawa a tak ogólnie to fajny

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałabym Was poinformować, że zostałyście nominowane do Libster Blog Awar na moim blogu: violetta-y-leon.blogspot.com
    Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards na moim blogu!

    http://violetta-new-story.blogspot.com/p/liebster-blog-awards.htm

    OdpowiedzUsuń
  20. Zostałaś nominowana do Liebster Award u mnie na blogu ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Zostałaś nominowana do the Versatile Blogger Award na moim blogu:
    violetta-y-leon.blogspot.com
    Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  22. Zostałaś nominowana przeze mnie do Versatile Blogger Award. Więcej na moim blogu: violetta-nowy-etap.blogspot.com :)
    Gratuluję & Pozdrawiam!
    Viel. <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award oraz do LBA!
    Gratuluję!
    Więcej tu: http://historia-violetty-i-leona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Gratulacje!
    Nominowałam cie do Versatile blogger award!
    szczegóły na moim blogu: http://leonivioletta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. już sobie wyobrażam co oni robili w kuchni fuu !!! bedny maxi ...i andres :(
    :P

    OdpowiedzUsuń