poniedziałek, 30 września 2013

Zawieszenie

Ekhem, ekhem.
Cześć i czołem, kluski z rosołem!
     No więc chodzi przede wszystkim o brak czasu. Xenia ma mało czasu, ja mam mało czasu... I jakoś tak nie mamy kiedy napisać nowego rozdziału na naszego kochanego Andresa. Myślałyśmy co z tym fantem zrobić i w końcu doszłyśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie zawieszenie bloga na jakiś czas.
     Nie martwcie się, nie opuszczamy Was w żadnym wypadku! :D Mnie możecie znaleźć na blogu "Dame tu amor...", zaś Xenię na "Jak uciec...". Ponadto "Te fazer feliz" także jest aktywny, więc nie bójcie się. Ciągle jesteśmy z Wami. :* :D
     Nie wiem, kiedy uda nam się wrócić na Andresa. W grudniu będzie sporo wolnego, bo święta itp, ale ja zazwyczaj spędzam ten czas z rodziną, nie wiem jak Xenia. 
     No cóż, w każdym razie, na pewno postaramy się wrócić na Andresa.
     Kochamy Was! <3
     Xenia doda coś od siebie, jak znajdzie czas. 
     To tyle. 
Dziewczyny Andresa

Xenia pisze! 
    Zostałam dopuszczona do głosu! Jak milutko, dzięki Madzix ( hahah Madzix) :D
    Eh...
    Wszystko się pomieszało. Wszystko jest nie tak i to nas właśnie zmusiło do zawieszenia Andresa. Najchętniej wzięłabym całe grono pedagogiczne i udusiła żywcem. Wzdycham sobie teraz i wzdycham, ale to niczego nie odratuje. Bardzo Was kocham, naprawdę. Powinnam to napisać na wstępie, ale zapomniałam.
    Jest mi przykro, serio. Madzi również tak samo, ale mam nadzieję, że zrozumiecie naszą sytuacje. Brakuje mi czasu na cokolwiek, a ostatni tydzień minął, z czego się bardzo cieszę, bo to tylko pięć dni, a grafik pełny po brzegi.
    Tak, obiecujemy, że wrócimy.
    Kochamy Was całymi naszymi serduszkami pełnym czułości! <3
    Całuję bardzo Was wszystkich! <3
   
Dziewczyny Andresa
Na zawsze

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 7

Przyjaciele zaniemówili. Nie co dzień do ich domów wita policja. Dziewczyny podkuliły nogi, a chłopcy przysunęli się do nich bliżej. One nie protestowały. W tej sytuacji również potrzebowały bliskości. Jedynie Andres patrzył się pustym wzrokiem na dwóch mężczyzn stojących w drzwiach. Nagle uśmiechnął się wesoło i wykrzyknął, rozkładając ręce:
- No! To moi kumple!
Miny policjantów wyrażały zdumienie i dezaprobatę. Nie przyszli przecież sobie żartować. Jeden z nich wystąpił krok naprzód i z groźną miną spojrzał na Andresa.
- Znamy się aż za dobrze, ale nie jesteśmy w żadnym wypadku żadnymi kumplami.- odezwał się poważnym głosem. Przyjaciele spojrzeli po sobie. Nie zapowiadało się na miłą pogawędkę z wyrozumiałym funkcjonariuszem. Ten był raczej sztywny jakby ktoś mu kij do tyłka wsadził.
- To nieprzyjaciele? - odezwał się przytłumionym głosem Andres. Pokręcili głowami i odparli:
- Andres Calixto?
Chłopak pokiwał głową i z wrażenia aż wstał:
- O co chodzi?
Ludmiła najwidoczniej zła, rozsiadła się wygodniej na fotelu. Wiedziała, że ten debil może ją wkopać. Chyba, że sobie nie żartuje z tą królową.
- Chodzi o to... - powiedział policjant i wyjął z kieszeni folię z białym proszkiem w środku. Andres otworzył usta, potem je zamknął i znowu otworzył. Wszyscy przyglądali mu się z przerażeniem i czekali na jego ruch, ale jemu najwidoczniej odebrało mowę.
- A tak na marginesie, to co się stało z pana... twarzą? - odezwał się czarnowłosy policjant stojący bardziej z tyłu. Maxi uniósł dłoń, by wskazać na Ludmiłę i zaczął:
- Ona... - w tym momencie Naty zatkała mu usta dłonią i uśmiechnęła się uroczo do funkcjonariuszy.
- Maxi, nie czas na śpiewanie. - zrugała go, starając się brzmieć przekonująco. Policjanci poruszyli się w miejscu i zwrócili do Maxi'ego:
- Mów. Każdy dowód w sprawie jest nam potrzebny.
Naty zgromiła Maxi'ego wzrokiem, ale on i tak zaczął:
- No bo...
Czarnowłosa wstała z podłogi i szybkim krokiem skierowała się do dwóch mężczyzn. gdyby wzrok mógł zabijać, dawno leżeliby martwi.
- On nic nie powie, zrozumiano? Wtargnęliście sobie do naszego domu i odwalacie jakieś manewry. Nikt tego nie chce, tak? Jako policja powinniście wiedzieć, że was też można pozwać. NIC NIE POWIEMY! - wydarła się. Funkcjonariusze odsunęli się krok w tył wyraźnie przestraszeni, a Ludmiła uśmiechnęła się szeroko i uniosła kciuk do góry, by pokazać Naty, że świetnie załatwiła całą sprawę. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko, choć sytuacja z przed chwili nie należała do zbyt przyjemnych.
- No... - wyjąkał policjant. - Dobrze...
Drugi odchrząknął, aby rozluźnić atmosferę i odparł:
- Co nam powiesz, Calixto? To twoje?
- Nie, no co wy, koledzy wy moi... - wymamrotał Andres, spuszczając głowę.
- Żadni koledzy. - warknął wyjątkowo sztywny funkcjonariusz. Andres skulił się, jakby się wystraszył tego ostrego tonu. Nikt się nie odezwał, tym razem nikt nie miał do tego odwagi. Szczególnie po wybuchu Naty. Jeśli nawet ktoś oprócz Maxiego miał wcześniej zamiar wydania Ludmiły, to już dawno z tego zreryzgnował.
Skoro teraz miałby się narazić na gniew nie tylko Ferro, ale także Natalii, to podjęcie takiego ryzyka byłoby najgłupszą rzeczą pod słońcem.
- Calixto, czekamy na wyjaśnienia. - syknął policjant. Andres uniósł głowę i spojrzał z przerażeniem na Leona. Leon zrobił minę w stylu "czego jeszcze ode mnie chcesz" i odwrócił wzrok. Nie miał zamiaru mieszać się w sprawy Andresa i jego "kumpli". Andres zawiedziony skupił ponownie wzrok na czterech mężczyznach ubranych w mundury. Nie wiedział kompletnie, jak ma się zachować.
- Eee... - zająknął się. - To nie moje. - powiedział głupkowato, na co wszyscy czterej policjanci spojrzeli po sobie z powątpiewaniem. Andres niezbyt się wysilił przy wyjaśnianiu sprawy.
- No to kogo, Calixto? - zapytał podejrzliwie mundurowy. Andres zmieszał się, co miało znaczyć, że nie wiedział co powiedzieć. Tupał nogą, rozglądał się po pokoju, jakby szukając czegoś istotnego. Po chwili wyprostował się i z kamienną twarzą odparł:
- A jego!
Ręka Andresa wskazała Diego. Tak, tego niewinnego Diego, który z otwartą buzią gapił się na chłopaka. Później jego mina diametralnie się zmieniła, a on odparł:
- ANDRES! Jak możesz być tak głupi?! - zawył. Andres dopiero teraz skulił się w koncie. Lara patrzyła na nich z widocznym lękiem, ale po chwili przemogła się i wykrzyczała, podchodząc bliżej Andresa:
- Zostaw Diego w spokoju! Jest niewinny! Gdyby były tu krokodyle rzuciłabym cię im na pożarcie, ale nie ma ich tutaj, więc musisz zadowolić się Ludmiłą.
Dziewczyna przestała przeglądać czasopismo na dźwięk swojego imienia. Po chwili zarejestrowała wypowiedź Lary i pomachała ze sztucznym uśmiechem Andresowi. On wzdrygnął się, zgarnął poduszkę z kanapy i przytulił ją mocno. Policjant przetarł czoło. Był zagubiony w całej sytuacji. Nie wiedział, czy oni na pewno nie odgrywają jakiegoś przedstawienia. Przyjrzał się dokładniej blondynce, która już zdążyła wrócić do poprzedniego zajęcia, czyli czytania jakiegoś kolorowego czasopisma. Wyglądała na całkiem obojętną. Jakby nic nie obchodził jej fakt, że do drzwi tego domu zapukała policja. Najwyraźniej nie miała zamiaru zwrócić większej uwagi na innych ludzi. Policjant przeniósł wzrok z Ludmiły na Natę, która jeszcze niedawno nakrzyczała na niego, a teraz siedziała cicho u boku Maxiego. Przerażali go ci ludzie. Byli dziwni.
- Musimy zabrać pana... - zwrócił się do Andresa, ale on nie dał mu skończyć. Złapał się za głowę i zawył:
- Niee! Jesteście kosmitami, mam rację?! Chcecie mnie zabrać na swój statek, rozczłonkować i...
Leon podbiegł szybko do przyjaciela i zatkał mu usta dłonią. Andres uroił sobie coś w swoim mózgu wielkości orzeszka i teraz wpakował się w tarapaty. Gadaniem o kosmitach w obecności policjantów nie poprawi swojej sytuacji. Jeszcze go wsadzą do jakiegoś psychiatryka. A tego nikt nie chciał. No, może oprócz Ludmiły. Ona najchętniej rzuciłaby Andresa na pożarcie krokodylom.
- Andres, debilu, uspokój się! - krzyknęła Violetta, czym zwróciła uwagę wszystkich zebranych. Do tej pory siedziała cicho, przerażona tym, że do jej domu zawitała policja. Ale Andres właśnie wgryzł się w dłoń jej Leośka,więc postanowiła interweniować. Wstała z fotela i odciągnęła Andresa od Leona, po czym go spoliczkowała.
- Ty idioto! - wrzasnęła. - Jak śmiesz gryźć mojego Leośka?!
Policjanci byli już naprawdę skonsternowani. Czy ci ludzie robią sobie z nich żarty?! Jeszcze nigdy sie z czymś takim nie spotkali.


No hej, dziewczynki!
Przepraszamy, że rozdział taki krótki. Szkoła się zaczyna, a my z każdym dniem coraz leniwsze. No, może tylko ja. :)
Teraz rozdziały będą pojawiać się w dość długich odstępach czasowych. Może przewinąć się od tygodnia, nawet do dwóch. Takie buty, niestety. 
Ale nie martwcie się! Cały czas przy Was jesteśmy i wciąż kochamy Was tak samo! :*
http://te-fazer-feliz.blogspot.com/ - A tutaj, proszę państwa, pojawiła się miniaturka naszej kochanej Mai o Tomile. Zapraszamy serdecznie, bo jest naprawdę warto!
Cieszcie się pierwszym dniem w szkole! (hahahahahahah, Xenia, ty krejzolu. :P) 
BUUUUUUUUUUŹKI! 
*le Xeni odbija.
Dziewczyny Andresa